Dwa nowe samochody dla wodzisławskiego urzędu

3
111
01_fura_dla_urzedu_foto.jpg

200 tysięcy złotych – tyle pieniędzy zostanie przeznaczonych na zakup nowych pojazdów.

 

Urząd Miasta w Wodzisławiu dba o wizerunek  magistratu. Hyunday, którym posługuje się prezydent ma już swoje lata (2006r.) i urzędnicy zdecydowali, że czas najwyższy zmienić samochód. Nowością jest jednak to, że urząd dysponować będzie nie jednym, a dwoma samochodami. Magistrat rozpisał właśnie przetarg na dwa pojazdy. Auta nie są identyczne – jeden jest przeznaczony dla prezydenta, drugim poruszać się będą inni urzędnicy. Auta według fachowców z salonów są sytuowane w segmencie limuzyn. Auto dla urzędników ma obniżony standard w stosunku do samochodu prezydenta. „Urzędnicze” auto to sedan lub liftback w dieslu o pojemności silnika do 1,6 litra. Samochód ten ma mieć długość przynajmniej 4,6 metra długości i szerokość przynajmniej 1,8m. Pojemność bagażnika tego samochodu to 550l. Auto ma mieć fabryczny radioodtwarzacz z 8 głośnikami. Samochód prezydenta jest trochę bardziej luksusowy. Podobnie jak drugi samochód również pojazd włodarza miasta to sedan lub liftback w dieslu. Auto to ma mieć jednak większy silnik – pojemność ma wynosić do 2 litrów. Auto ma być również nieco dłuższe – ma mieć przynajmniej 4,8m. Samochód ma mieć również przyciemniane tylnie szyby oraz podgrzewane fotele przednie i zewnętrzną część tylnej kanapy. Również to auto ma mieć fabrycznie wmontowany radioodtwarzacz z 8 głośnikami. Samochód ma posiadać również komputer pokładowy i zestaw głośnomówiący.

 

Anna Szweda – Piguła z Urzędu Miasta powiedziała nam: – zakup nowych samochodów podyktowany jest potrzebą poszerzenia floty samochodowej. Urząd cierpliwie tłumaczy, że przeznaczenie 200 tysięcy zł. na zakup dwóch nowych aut podyktowany jest… oszczędnościami. Sęk w tym, że dotychczasowy automobil użytkowany przez magistrat ma już 9 lat i naprawy podobno kosztują majątek. Ponadto gro z pracowników (aż 50) korzysta z prywatnych samochodów w celach służbowych. Należą im się kilometrówki. W mieście są jednak i tacy którzy nie dają wiary w uzasadnienia płynące z Bogumińskiej 4. Komentatorzy życia publicznego nie kontestują za bardzo zakupu luksusowego samochodu dla potrzeb prezydenta. Zdziwienie jednak i słabo maskowany gniew budzi zakup „samochodu dla urzędników”. Jeden z oburzonych internautów bezlitośnie zauważa: -kwota przeznaczona na zakup samochodów w wysokości 200 tyś. zł. pozwoliłaby na wypłacenie ryczałtu urzędnikom miejskim za ok. 284 tyś. km. bez żadnych kosztów dodatkowych. Przy średnim przebiegu około 16tyś. km. rocznie mamy zapewnione pieniądze na 17 lat wypłat ryczałtów za używanie prywatnego samochodu do celów służbowych. Gdzie tu sens i logika zakupu nowych samochodów? Gdzie gospodarność władz miasta? Do szacunkowych kosztów nie dodałem opłat powiązanych, ubezpieczenia, przeglądy serwisowe, paliwo do samochodów służbowych, pensja kierowców, naprawy, itp. Inny z internautów zadaje pytanie o liczbę przejechanych kilometrów przez wspomnianych 50 pracowników urzędu. Żeby sięgnęła ona sumy, która przeznaczona jest na zakup auta „dla urzędników” musiałaby ona być bardzo duża. Zasadnym pozostaje wówczas pytanie, czy jeśli pracownicy korzystają aż tak często z podróży służbowych, to czy mają czas by zajmować się swoimi własnymi obowiązkami. Pozostaje do rozpatrzenia sprawa samych aut. Po kilku telefonach do dealerów samochodowych, jesteśmy przekonani, że naszych miejskich dygnitarzy będzie wozić Skoda Superb, albo Toyota Avensis.

 

 

/Leszek Iwulski/

/publ. a/