Adam Zieliński: Jestem malarzem kronikarzem

244
502
W „Galerii z książką w tle” w Miejskiej Bibliotece Publicznej przy ul. Rynek 3 można zobaczyć wystawę malarstwa Adama Zielińskiego. Uroczysty wernisaż odbył się 3 marca. Oprawę muzyczną przygotował  Maciej Rajtar, uczeń III klasy Państwowej Szkoły Muzycznej II stopnia im. Ludomira Różyckiego w Gliwicach, który zagrał na gitarze klasycznej. Adam Zieliński dzieciństwo spędził w Andrychowie. Od ponad 20 lat mieszka jednak w Kędzierzynie-Koźlu. Tematem jego obrazów nierzadko są miejskie widoki oraz jego mieszkańcy.
Adam Zieliński, czyli wszechstronny artysta mieszkający w Kędzierzynie-Koźlu od 1993 roku? Co zdecydowało o Pana przeprowadzce do Kędzierzyna? 
Urodziłem się w Wadowicach, bo w Andrychowie, gdzie mieszkałem, porodówka była w remoncie. Mieszkałem przez pięć lat w internacie w Bielsku-Białej, gdzie chodziłem do tamtejszego Liceum Sztuk Plastycznych. Wszechstronnym artystą nie jestem, bo nie gram na żadnym instrumencie a śpiewam w ukryciu i tylko przy goleniu. Wszechstronnym artystą grafikiem szybciej, po pomimo tego, że dwadzieścia lat temu skończyłem studia, jeszcze dzisiaj umiałbym prawidłowo technologicznie wykonać akwatintę, litografię czy zwykłą mezzotintę. Ta trzecia najprostsza, bo nie trzeba jej trawić. Dodam, że tych technik nie uprawiam, bo wolę tworzyć w kolorze. Do Kędzierzyna-Koźla przyjechałem za żoną. Zrobiłem to z podwójna przyjemnością, bo już wtedy przeczuwałem, że to miasto możliwości.
Jest Pan absolwentem Akademii Sztuk Pięknych im. Jana Matejki w Krakowie. Można powiedzieć, że uczył się Pan u najlepszych? Proszę opowiedzieć o swojej edukacji artystycznej i mistrzach, których Pan poznał i być może Pana też ukształtowali jako artystę.
Nie wiem, czy byli najlepsi, nie mnie to oceniać. Nauczyli mnie szacunku do natury. Cierpliwie tłumaczyli, że studiowanie natury i z pokorą jej odtwarzanie, może dać dobry skutek. Dlatego jako młody i początkujący artysta malarz, lubię malować realistycznie. A nierealistycznie jeszcze się nie nauczyłem. Jeszcze trzydzieści lat wytrwałej pracy a może będę miał odwagę popełnić jakąś za przeproszeniem abstrakcję…
Która dziedzina Pańskiej działalności artystycznej jest najbliższa Panu sercu: akwarele, olejne, tuszem, szkicownik, portrety, projekty, fotografie?  
Najbardziej lubię uprawiać malarstwo olejne. Ale zanim powstanie obraz trzeba odpowiedni motyw  kilka razy naszkicować, upewnić się czy jest prawidłowo zakomponowany i w dobrym miejscu umiejscowiona dominanta. Po kilku akwarelach lub gwaszach na wyżej zadany temat, można wyciskać farby olejne na paletę, odkręcić słoik z terpentyną, pogłośnić  Jana Sebastiana Bacha … i brać się do malowania.
A tematyka prac ma znaczenie. Człowiek, pejzaż, martwa natura. Co najbardziej Pan lubi malować?
Jestem tradycjonalistą. Lubię postawić sztalugę gdziekolwiek i malować to, co widzę. Dlatego tematy mnie same znajdują.  Widok z okna, rzeka Kłodnica, park sławięcicki, Góra Świętej Anny, architektura Sławięcic, Koźla. Niektóre motywy ujęcia powracają cały czas. Zmienia się pora dnia. Zmieniają się pory roku. Niektóre elewacje są wyremontowane, spadają liście, gdzieniegdzie znikają drzewa a ja ciągle maluję. Jestem malarzem kronikarzem. Już niedługo archiwum prac na strychu już nic nie pomieści.
Maluje Pan też portrety – głównie mieszkańców Kędzierzyna-Koźla, czy jest to dla Pana kłopotliwe zajęcie. Mam tutaj na myśli bajkę Ignacego Krasickiego o malarzach. Czy miał Pan kiedyś tego typu dylematy? 
Nigdy nie miałem dylematów, czy malować podobne czy piękniejsze twarze. Zawsze maluję tak jak mi się wydaje, że jest dobrze. Nigdy nie upiększam, może dlatego grupa portretowanych ciągle maleje. W zasadzie tylko moi dwaj synowie są najdzielniejsi, jeszcze się na mnie nie obrazili, więc co roku mają dwa, trzy portrety dodatkowo więcej na ścianie nad łóżkiem.
W tak zwanym wolnym czasie lubi Pan…
Bardzo lubię zaszyć się w zaciszu domowym z dobrym skandynawskim kryminałem albo z audiobookiem w uszach pójść na długi spacer z psem. Polubiłem spacery, bo mój pupil, którego wziąłem z naszego kędzierzyńskiego schroniska okazał się być myśliwskim cocerem spanielem, który szczęśliwy staje się dopiero w drugiej godzinie spaceru.
Idąc na wystawę Pańskich prac do biblioteki, co możemy zobaczyć? 
Widok z okna, rzekę Kłodnicę, park sławięcicki, Górę Świętej Anny, architekturę Sławięcic, Koźla i dużo portretów…
Krystyna Stanik