4 grudnia 2015 r. Karolina Krybus z Rogożan obchodziła swoje 9 urodziny. Ten dzień spędziła w szpitalu. Lekarze próbowali zdiagnozować przyczynę jej stanu – utrzymująca się wysoka gorączka do 40⁰C, powiększone węzły i wątroba. Objawy wskazywały na białaczkę. Jednak przeprowadzone 2 punkcje ją wykluczyły – zgodnie przyznały trzy ośrodki: Wrocław, Zabrze i Warszawa. Rodzicom – Małgosi i Damianowi – kamień spadł z serca. Ale nadal nie wiadomo było, co dolega Karolinie. – Karolina to zagadka – powiedzieli lekarze i nakazali regularną kontrolę – badania krwi co 4 dni.
Nowy Rok nie zaczął się jednak optymistycznie dla mieszkanki Rogożan. – Gdy przyjechaliśmy odebrać wyniki krwi wykonane 31 grudnia, usłyszeliśmy, że wykryto 5% komórek niezróżnicowanych. W powtórzonym badaniu było ich już 22% – opowiada tato Karoliny – Zadzwoniliśmy do Wrocławia, kazano nam stawić się na oddziale, a w przeprowadzonych tu badaniach krwi wyszło, że komórek niezróżnicowanych jest już ponad 50%. Powiedziano nam: to komórki rakowe – kontynuuje Damian. Przeprowadzona punkcja nie pozostawiła już żadnych złudzeń: ostra białaczka limfoblastyczna. Od razu podano Karolinie pierwszą chemię.
Od 5 stycznia 2016 r. Karolina nie opuszcza wrocławskiego szpitala. – Planowane leczenie chemią potrwa co najmniej 2 lata. Córce zaczęły już wypadać włosy – mówi Damian. – Lekarze uprzedzają nas, że czas leczenia może się przedłużyć, bo każda infekcja wiąże się z koniecznością jego okresowego przerwania – dodaje.
W przeciągu kilku miesięcy świat rodziny z Rogożan stanął do góry nogami. A Karolina – długowłosa dziewczynka, której wszędzie było pełno, stała się przerażoną małą pacjentką wrocławskiego szpitala.
– Karolina od maleńkiego była prawdziwym żywiołem. Wszędzie musiała się wmieszać. Lubiła grać pierwsze skrzypce, świecić, występować – wspomina ciocia – Kasia Briks z Szonowic. Zdarzało się, że pomagała odrabiać koleżankom zadania. To taka mamuśka, taka niania, która nigdy nie pozwoliła skrzywdzić słabszych – kontynuuje tato Karoliny.
Co w tej chwili jest najtrudniejsze dla 9-latki? Rozłąka z rodzeństwem. – Poza tym trzeba podkreślić, że w tej bolesnej sytuacji radzi sobie lepiej niż my z żoną – przyznaje tato Damian. Jakie są szanse Karolinki na wyzdrowienie? 70-90%, czyli niemałe. – Wiem, że to informacja, która powinna pocieszać, ale patrzę na te 10-30% i one mnie przerażają. Uciążliwa jest bezradność: nawet jakbyśmy chcieli za nią życie oddać, to nie jesteśmy w stanie jej pomóc – nie kryje strachu tato.
Przed rodziną trudny czas walki. Mama z tatą na zmianę czuwają przy łóżku Karoliny we Wrocławiu ze świadomością, że w domu w Rogożanach czeka na nich pozostała dwójka dzieci: Jakub i Zuzia. Ciągłe podróże do Wrocławia, zakup leków ochronnych, sprzętów do pielęgnacji dziecka w domu, urządzenie oddzielnego pokoju dla Karoliny, zakup peruki dla dziewczynki to wydatki, na które rodzinie zaczyna brakować oszczędności. Ich sytuacja dodatkowo jest o tyle trudna, że ojciec, który od dwóch lat pracował za granicą, w obecnej chwili nie ma możliwości wykonywania tej pracy. A mama – pielęgniarka ze szpitala w Głubczycach – aktualnie przebywa na bezpłatnym urlopie wychowawczym.
Z inicjatywą pomocy wyszli najbliższa rodzina, Koło Gospodyń Wiejskich, szkoła w Szonowicach, sąsiedzi, znajomi – na miarę swoich możliwości pomagają Karolince i jej rodzinie. Jeżeli też chcesz pomóc dziewczynce, możesz to zrobić:
przez przekazanie 1% podatku na rzecz Fundacji „Na ratunek dzieciom z chorobą nowotworową” KRS 86 210 CEL SZCZEGÓŁOWY: Krybus Karolina;
wpłacając dobrowolną kwotę na konto wpłat imiennych Fundacji „Na ratunek dzieciom z chorobą nowotworową” 11 1160 2202 0000 0001 0214 2867, wpisując w tytule: Karolina Krybus.
publ. /jk/