Racibórz: 70 lat minęło… wzruszający jubileusz w I LO

1
372
01_jubileusz_lo.jpg

W sobotę, 10 października na szkolnych korytarzach I Liceum Ogólnokształcącego w Raciborzu było gwarno jak nigdy. W szkolne mury powrócili bowiem absolwenci. Spotkania po latach, szkolne sale, widok dawnych nauczycieli i przyjaciół skłaniały do wspomnień. Szkoła w 2015 roku świętuje jubileusz 70-lecia. Z tej właśnie okazji Stowarzyszenie Absolwentów i Przyjaciół I Liceum Ogólnokształcącego im. Jana Kasprowicza w Raciborzu wraz z dyrekcją szkoły zorganizowali zjazd absolwentów. – Nieobecność koniecznie trzeba usprawiedliwić u wychowawców – zażartował dyrektor szkoły Wojciech Janiczko. W uroczystości oprócz absolwentów szkoły wzięli udziałmiędzy innymi byli dyrektorzy szkoły: Kamil Simek, Janusz Nowak oraz Janina Wystub. Nie zabrakło także wiceprezydenta Wojciecha Krzyżeka, który sam jest absolwentem I LO, starosty Ryszarda Winiarskiego, wicestarosty Marka Kurpisa oraz dr. Josefa Gonschiora.
Zebranych gości powitała Grażyna Kowalska, prezes Stowarzyszenia Absolwentów i Przyjaciół I LO. Wspólnie odśpiewano "Mazurka Dąbrowskiego" oraz uczczono minutą ciszy pamięć zmarłych dyrektorów, nauczycieli, pracowników i absolwentów szkoły. – Pamiętam pierwsze spotkanie w tej auli. Z dachu kapało, a żyrandole były pełne wody. Straż pożarna je zdejmowała – wspominała Janina Wystub. – Czas, w którym byłam dyrektorem szkoły, był okresem niezwykle dynamicznym. Było wiele problemów, ale stawialiśmy im czoła. Szczególne podziękowania należą się dr. Josefowi Gonschiorowi. Już jako absolwent szkoły pomagał w jej rozbudowie oraz remoncie. Współpracował z naszym stowarzyszeniem. To dzięki Jego staraniom powstało Gimnazjum Dwujęzyczne. To dzięki Niemu szkoła wygląda tak pięknie. Pomógł w zdobyciu funduszy z Konsulatu Niemieckiego, Fundacji Polsko-Niemieckiej na budowę rotundy, korytarza łączącego budynki szkoły – dodała. – Proszę pamiętać o tym, że sukces ma wielu ojców – skwitował krótko dr Gonschior, gdy odbierał kwiaty z rąk Janiny Wystub. Wyróżniono również Adelę Nowak, która jest sekretarzem Stowarzyszenia Absolwentów i Przyjaciół I LO i która skrupulatnie od wielu lat gromadzi wszystkie informacje o losach absolwentów. Trzeba przyznać, że jest co gromadzić. Wśród absolwentów pierwszego liceum znajdziemy wielu przedsiębiorców, prawników, lekarzy, profesorów. – Widząc tyle wspaniałych osobistości, muszę przyznać, że jesteśmy dumni, że to właśnie starostwo jest organem prowadzącym tę szkołę – mówił starosta Ryszard Winiarski. Jednym z absolwentów szkoły jest wiceprezydent Wojciech Krzyżek. – Stojąc tutaj przed Państwem, mam pustkę w głowie. Czuję się jak przed egzaminem maturalnym. Mimo że przygotowywałem się do tego przemówienia, to wzruszenie odebrało mi mowę – przyznał. – Z ogromnym sentymentem wracam do szkolnych lat. Historię tej szkoły tworzą wspaniali ludzie. Chciałbym podziękować całej kadrze. Nie zawsze docenia się ją w trakcie trwania szkoły, ale po kilkudziesięciu latach pamięta się już tylko te dobre rzeczy, wszystko co dla nas zrobili – wspomina wiceprezydent, który ukończył liceum w 1984 roku. Ukończył klasę o profilu matematyczno-fizycznym. W rozmowie z nami wspominał nauczycieli. – Najbardziej pamięta się tych, którzy nas "tępili". Jednak później, kiedy znaliśmy czułe punkty pedagogów, to wiedzieliśmy, jak ich "podejść", i na każdego mieliśmy sposób – mówił z uśmiechem. – Nie było mundurków, ale musieliśmy ubierać swetry w tonowanych kolorach. Dziewczyny nie mogły się malować ani mieć nawet lakieru bezbarwnego na paznokciach. Pamiętam, jak jedna z naszych koleżanek pomalowała sobie paznokcie lakierem bezbarwnym. Później do końca szkoły miała przykrości ze strony nauczycieli. Największą naszą bolączką były tarcze szkolne, które musiały być przyszywane do swetrów – dodał W. Krzyżek.
Absolwenci chętnie dzielili się swoimi wspomnieniami o nauczycielach, szkole. Niektórzy na stałe mieszkają w innych miastach, krajach. Przyjechali do Raciborza, aby zobaczyć, jak zmieniła się szkoła i przede wszystkim spotkać się ze znajomymi sprzed lat. – Tutaj w auli kiedyś odbywały się spotkania kulturalne. Były operetki. Przyjeżdżali tutaj artyści z Bytomia, Gliwic. Niektórzy z tego korzystali, ale dla innych była to dobra okazja, aby "uciec" z lekcji, i tutaj na balkonach w auli grali w karty – wspominał jeden z absolwentów, który maturę zdawał w 1952 roku. Każda sala, każde miejsce w szkole przywołuje inne wspomnienia. Uczniowie szkoły we współpracy z dr. Januszem Nowakiem przygotowali dla gości krótki spektakl muzyczno-poetycki. Kiedy zabrzmiały pierwsze dźwięki piosenki "Upływa szybko życie", na twarzach wszystkich zagościł uśmiech. Nagle wszyscy zaczęli śpiewać. – Za rok, za dzień, za chwilę, razem nie będzie nas. I nasze młode lata upłyną szybko w dal, a w sercu pozostanie tęsknota, smutek, żal… – zabrzmiało w auli. Był to niezwykle wzruszający moment uroczystości. Później zaproszono wszystkich do zwiedzenia szkoły.  – Ławki są nowe, ale miejsca te same – mówił dyrektor Janiczko. Wieczorem absolwenci szkoły wzięli udział w balu absolwenta.

Paulina Krupińska

Fot. Robert Hoszycki